Rozumiem wasze obawy i cały czas zastanawiam się jeszcze nad tym czy jest sens informować właściciela o naszych zamiarach.
Cała miejscówka jest niestety zaraz przy polach. Nie ma możliwości, żeby ktoś przejeźdzając nas nie zauważył. Tym bardziej teraz gdy pracują na polach.

A ogółem kiedy planujecie tam właśnie postrzelać? Bo chętnie bym tam postrzelał też.

Popieram. Ogółem problem jest taki że właściciele tego terenu mogą się dopierdolić nawet do tego że zaczęliście coś tam już sprzątać w zależności kto to jest. Wiara ma najebane ogółem i niektórzy nie rozumieją że chcemy tam tylko postrzelać, ale za to jak przychodzi banda szmaciarzy i burdel tam robi to już na to pewnie mają wyjebane. Ja bym proponował postrzelać na dziko tam a jak ktoś się dopierdoli to ewentualnie wtedy porozmawiać chociaż sam nie wiem bo może akurat właściciele tego terenu są spoko.
Z reguły jak chce się być fajnym i załatwić pokojowo coś takiego to nigdy to się dobrze nie kończy bo zaczynają się sapy.

Dobra rozpiszę się wiem co mamy i co wiemy.

Mamy wyczyszczony i wysprzątany całkowicie jeden dom. Piwnice a właściwie ich dziury zasypane aby nikt nie wpadł i nie złamał nogi np. Wokół domu wykoszona jest trawa i wycięte krzaki przy oknach aby można było chodzić blisko nich z drugiej strony domu no i aby było przejście.

No i teraz druga, ważniejsza sprawa. Będąc tam w sobotę z chłopakami, pod miejscówkę podjechały ciągniki, które jechały dalej na pole, a zatrzymały się na chwilę przy miejscówce. Postanowiłem ze Scorchem, że podejdziemy i popytamy kogo to teren itd. Podszedłem do gościa z traktora powiedziałem ładnie dzień dobry i  zapytałem czy nie wie do kogo teren należy bo szukam właściciela. On mi tylko jęknął, że babka która właśnie jechała tam będzie wiedzieć więcej. Uderzyłem więc do kobiety, wyjaśniłem dlaczego tam przybyliśmy, że szukamy właściciela by tym terenem się zaopiekować. Ta oczywiście jak to polak-cebulak z piłowaniem japy do mnie, że nie mamy jechać bo zaraz ktoś przyjedzie i będzie raban. Ugadałem z nią, że pogadamy z właścicielami terenu. Mieszkaja/ą w Dymaczewie Starym. Nazwisko Glinkowscy. Mówiła też o jakiejść firmie Polski indyk i dała tam nr kontaktowy. Trzeba by się było przejechać do nich pogadać, że tam wszystko niszczeje, ludzie na demolkę przyjeżdżają, a my chcemy się tym zaopiekować. Ale nie wiadomo jak polaki-cebulaki...  Ta baba generalnie niemiła jak chuj, a władzy żadnej. Normalka.

Aha i z tego co się popytałem to ta firma Indyk Polska czy jakoś tak ma mieć 7 hal z indykami ale to przy drodze samej przy Michorzewie i nie sądzę, żeby mieli teren aż do Łazu wykupiony.
ENJOY!

JA MAM AUTO ALE MNIE KURWA NIE BĘDZIE NIESTETY! :<
Generalnie od przyszłego weekendu wracam do gry!
Fuck Yeah! ;_;

Ok, ja będę miał auto ale dopiero po 16.00 tak około. Sorry. Zapomniałem, że brachol daje auto na wymianę hamulcy
Jeśli Michał i Krzycho nie będą mieli transportu to chyba jednak przekładamy.

Niestety po zrobieniu dokładnych oględzin stwierdzam, że moja kosa jest zbyt tępa do koszenia, także mogę ze sobą wziąć co najwyżej miotłę, szypę i ewentualnie młot do wybijania reszty okien

Jakby ktoś miał miejsce w aucie to byłoby spoko, bo Astry nie będę miał jutro. Może coś wykombinuje

1) Korczu
2) Scorch